środa, 1 kwietnia 2015

2. Nie dowiedzą się...




  Sarah rozejrzała się po Sali, napotykając zatroskane spojrzenie April, która była równie wstrząśnięta, jak i ona. Brunetka jednak musiała uczynić co nieuniknione, więc zwlekła się ze stołka i ruszyła ku wiwatującym Gryfonom bez krzty entuzjazmu. Zajęła pierwsze lepsze wolne miejsce i oparła brodę na dłoni, wpatrując się w blat stołu.
-Hej… –zaczepił ją jakiś brązowowłosy chłopiec, siedzący obok. Dziewczyna spojrzała na niego leniwie. –Wszystko w porządku? –zapytał z troską. Brunetka pokiwała głową, chodź prawda była inna. Popatrzyła z utęsknieniem na stół Ślizgonów, po czym westchnęła głośno.
-No to o jeden kłopot mniej. –orzekła z entuzjazmem Gabrielle, klaskając w ręce. Astoria spiorunowała ją wzrokiem.
-Ona i tak do nas nie pasowała. –oznajmiła blondynka, kręcąc głową, po czym skierowała się do April. –Więc… Jak pierwsze wrażenie o Hogwacie?
April rozejrzała się po Sali.
-Jest cudownie! –zapiszczała, na co Astoria zachichotała. Elle przewróciła oczami.
-Zaraz zwymiotuję. –bąknęła do Blaise’a. Chłopak spojrzał na nią z rozbawieniem, po czym nachylił się, by pocałować ją tuż pod uchem. Ślizgonka zamruczała cicho.
-Nie przejmuj się nią. –szepnął ciemnoskóry tuż nad jej uchem.
-Nie przejmuję… -bąknęła Elle, odtrącając chłopaka.
-Kim się przejmujemy? –zapytał głos tuż obok Blaise’a. Gabrielle odwróciła wzrok. Dobrze rozpoznawała ten głos, nawet kiedy nie chciała. 
-Tą nową. April. –zaśmiał się Zabini. Draco uniósł brew.
-Co z nią?
Obydwoje spojrzeli w tamtą stronę. April i Astoria chichotały w najlepsze. Gdy poczuły na sobie ich spojrzenia, zaprzestały rozmów. Astoria wysłała Draconowi całusa, na co ten uśmiechnął się szeroko. Gabrielle zaparło dech w piersiach, gdyż akurat Bóg jeden wie dlaczego w tamtym momencie spojrzała na niego. Znów wbiła wzrok w przeciwną stronę.
-Wszystko gra? –zapytał Blaise tuż nad jej uchem.
-Ja… -zaczęła brunetka, po czym spojrzała na chłopaka i przełknęła głośno ślinę, wpatrując się w jego zatroskane oczy. –Muszę wyjść. –rzuciła, wstając.
Zabini pociągnął ją za ramię.
-Coś się stało?
-Po prostu mi słabo. –wyjaśniła brunetka wyrywając się, po czym ruszyła szybkim krokiem w stronę drzwi. Draco patrzył na nią w zamyśleniu, gdy wychodziła w pośpiechu z Sali. 

 -*-

   
  Po kolacji wszyscy uczniowie mieli udać się do dormitoriów. Sarah wyszła z Wielkiej Sali i  już miała podejść do prefekta naczelnego jej domu, który aktualnie wyjaśniał coś pierwszoroczniakom, gdy nagle ktoś chwycił ją mocno za ramię.
-Auu… April? O co chodzi? –zapytała z pretensją w głosie Sarah. Przyjaciółka ją puściła.
-Ja… Musimy porozmawiać…-zaczęła niepewnie Ślizgonka. Sarah spojrzała na przyjaciółkę z unienionymi brwiami. -Chciałabym, żeby TO… -zaczęła końcu April, wskazując głową stół Slytherinu, po czym spojrzała na grupkę Gryfonów i znów na Sarę. -…nie zaważyło na naszej przyjaźni.
Sara spuściła wzrok. Ona też miała taką nadzieję.
-Ja też… -mruknęła cicho. April przytuliła ją mocno, ale Gryfonka nie odwzajemniła uścisku.
-O co chodzi?
-Być może o to, jak ją potraktowałaś w pociągu. A potem w Hogsmeade. –odezwał się głos nad nimi. Obie spojrzały w górę i ujrzały Chrisa Scotta. April uśmiechnęła się uwodzicielsko, na co Sarah przewróciła oczami. Ślizgonka już miała coś odpowiedzieć, gdy nagle odezwał się czarnowłosy. –Sarah… Gryfoni już poszli. –oznajmił z rozbawieniem. Brunetka momentalnie poderwała się jak oparzona i spojrzała w stronę, gdzie wcześniej stał prefekt wraz z pierwszoroczniakami. Nikogo już tam nie było.
-Cholera. –warknęła, biegnąc w stronę najbliższego korytarza, przy którym wcześniej stali Gryfoni. Nie było tam już żadnych uczniów. Wszyscy byli w dormitoriach. Sarah spojrzała w dal. Robiło się coraz ciemniej.
-Ja to mam szczęście… -zamruczała pod nosem, idąc przed siebie. Przecież na pewno ktoś jeszcze nie dotarł do dormitorium. Z pewnością ktoś mi wskaże drogę do salonu Gryfonów.
Sarah nagle usłyszała jakieś szepty w jednej z sal, która powinna o tej porze być pusta. Stanęła jak wryta, po czym trochę ochłonęła i zbliżyła się cichutko do drewnianych drzwi, które były lekko uchylone. To co ujrzała w Sali było dla niej niemałym szokiem. Na jednym ze stolików siedziała Gabrielle, obejmująca nogami w pasie Dracona Malfoy’a i całująca go z pasją. Blondyn trzymał jedną rękę pod jej koszulką, a drugą mocno przyciągał do siebie za kark – tak na wszelki wypadek, aby dziewczyna nie przerywała pocałunku. Sarah miała wrażenie, że ta dwójka zaraz się nawzajem połknie i aż jej się wezbrało na wymioty. Ciekawość jednak wzięła swoje, więc nadal stała w tym samym miejscu.
-Draco… -mruknęła Elle w usta blondyna, próbując go od siebie odepchnąć. –Draco, przestań. –warknęła pewniej, ale na próżno. Ślizgon znów przycisnął jej usta do swoich i na siłę wsunął język do jej ust. Brunetka z początku się opierała, ale po chwili się poddała. Nie. Nie mogę mu na to pozwalać. Elle nie zastanawiając się dwa razy ugryzła szybko chłopaka w język, na co ten oderwał się od niej jak oparzony.
-Draco, nie możemy! –warknęła, chodź starała się warczeć szeptem. –Co by powiedział Blaise? A Astoria? Nie zależy ci na niej? Bo mi tak!
-A od kiedy to jesteś taka święta, Gabs? –zapytał z rozbawieniem Ślizgon. Gabrielle uśmiechnęła się zadziornie.
-Nigdy nie byłam święta, Malfoy. –szepnęła, zbliżając się do niego. Zarzuciła mu ręce na kark i zbliżyła ich twarze do siebie tak, że ich usta niemal się stykały. –Ale oszukiwanie przyjaciół boli. –szepnęła prosto w jego usta.
-A będzie bolało jeszcze bardziej, jeśli się o tym dowiedzą. –stwierdził blondyn. Elle musiała przyznać mu rację. –Nie przejmuj się tym. –szepnął jej do ucha, po czym odsunął się na odległość metra. Spojrzał na Gabrielle z góry, po czym jak gdyby nigdy nic ruszył w kierunku drzwi. I wtedy Sarah zdała sobie sprawę, że musi uciekać. Ale jeśli pobiegnie, to on ją usłyszy. Nim jednak zdążyła opracować plan działania, Draco był już jakieś dwa metry od drzwi. Sarah wstrzymała oddech, gotowa ponieść karę, ale nagle jakaś niewidzialna siła popchnęła ją do tyłu i zatkała usta ręką. Przed sobą zobaczyła jakąś srebrną błonkę, jednak nie potrafiła określić, co to. Próbowała się wyrwać, ale gdy nagle drzwi się otworzyły na oścież, a Malfoy wyszedł na korytarz, Sarah zastygła i wstrzymała oddech.
-Ani mru-mru. –szepnął jej jakiś głos do ucha. Sarę przeszył dreszcz, ale posłusznie milczała.
Ślizgon rozejrzał się po korytarzu badawczo, a gdy nic podejrzanego nie zauważył, ruszył w głąb korytarza. Po jakimś czasie, gdy jego kroki ucichły, z klasy wyszła Elle. Również rozejrzała się po korytarzu i znikła w ciemnościach. Gdy jej kroki również ucichły, ręka zsunęła się z ust Sary i ukazał się napastnik. Był nim Chris.
-Scott…
-Zapamiętałaś moje nazwisko. Gratulacje. –pochwalił ją czarnowłosy, po czym jak gdyby nigdy nic ruszył w głąb korytarza. Sara spojrzała na niego z niedowierzaniem, po czym zastanowiwszy się chwilę, ruszyła za nim. Chłopak sunął długimi krokami przez korytarz, a Sarah dreptała za nim, próbując nadążyć i zastanawiając się, jak zapytać go o drogę do Salonu Gryfonów.
-Wiesz… Nie potrzebuję ogona. Wystarczy powiedzieć dziękuję i po sprawie. –oznajmił Chris, obracając się przez ramię. Gryfonka spojrzała na niego spod brwi.
-Dziękuję… -odparła po chwili, ale nadal nie zwalniała kroku. –Ale…
-Masz jakiś problem? –zapytał Ślizgon, zatrzymując się tak raptownie, że brunetka niemal na niego wpadła.
-Ja… Zgubiłam się…
-To nie powód, żeby za mną łazić. –stwierdził Chris. Sarah przewróciła oczami.
-Chciałabym się dostać do pokoju wspólnego. –oznajmiła brunetka, coraz bardziej żałując, że zdecydowała się skierować z tym do niego. Ale co innego mogłaby zrobić?
-Ciekawe postanowienie. –stwierdził Ślizgon. –Powodzenia. –dodał, po czym ponownie ruszył przed siebie. Sarah podreptała za nim.
-Nie pomożesz mi?
Chris prychnął, ale nie zwolnił kroku.
-Przypominam, że jestem tu tak samo nowy, jak ty… -odrzekł z rozbawieniem.
-Ale jakoś zapuszczasz się sam o tej porze w korytarze Hogwartu z peleryną-niewidką. –zauważyła Gryfonka, zdając sobie sprawę, czym była owa srebrna błonka, która wcześniej ją okryła. Pani Ross – jej przybrana matka – opowiadała jej o tym ciekawym magicznym przedmiocie, który czynił niewidzialnym czarodzieja, który ją nosi.
-Spostrzegawcza jesteś. –zaśmiał się Chris. –Dobra, zaprowadzę cię do tego salonu Gryfonów. –poddał się w końcu, skręcając w jakiś korytarz. Sarah popędziła za ni, starając się dorównać mu kroku. Całą drogę przebyli w milczeniu. Ciszę przerywał tylko stukot obcasów Gryfonki. W pewnym momencie czarnowłosy zatrzymał się przed jakimś portretem, przedstawiającym otyłą kobietę. Portret Grubej Damy. –stwierdziła Sarah, przypominając sobie opowieści jej przybranych rodziców o Hogwacie.
-To tutaj. –oznajmił Ślizgon. –Niestety z hasłem musisz sobie poradzić sama. –zachichotał, drapiąc się po potylicy. Brunetka uderzyła otwartą dłonią w czoło.
-Zapomniałam… -oznajmiła ze zrezygnowaniem, spoglądając błagalnie na Gruba Damę, która jedynie pokręciła głową. Sarah spojrzała w miejsce, gdzie wcześniej stał Chris, ale już go tam nie było.
-Dziękuję… -oznajmiła, chodź nie była pewna, czy Ślizgon jeszcze gdzieś tu jest. Brunetka nie wiedząc, co począć, usiadła na schodach i położyła dłonie na kolanach. Jakiś czas siedziała spokojnie, rozglądając się po korytarzu, aż wreszcie ze zmęczenia oparła głowę na dłoni. Nie zauważyła nawet, kiedy zapadła w sen. 

-*-

-Uczniowie nie są w łóżkach! –zaskrzeczał głos, dobiegający z oddali. Brunetka niechętnie otworzyła oczy i przejechała ręką po włosach. Był zapewne środek nocy. Ciemny korytarz oświetlały jedynie stare lampy naftowe. Sarah dojrzała u dołu schodów szkolnego woźnego, biegnącego z zapałem w jej stronę i jego kotkę drepczącą za nim. Gdy dobiegł do niej, z zadowoleniem chwycił ją za ramię, mrucząc coś o tym, że pewnie wyszła na jakąś nocną przechadzkę. Gryfonka jednak go nie słuchała, bo jedyne czego teraz pragnęła to cieplutkiego łóżka, które czekało na nią w dormitorium. Posłusznie więc szła z woźnym, który oświadczył, że zaprowadzi ją do profesor McGonagall, która pomimo objęcia obsady dyrektora, nie zrezygnowała z pełnienia obowiązku opiekuna Gryffindoru. Gdy wreszcie doszli do gabinetu dyrektora, Filch wypowiedział hasło tak cicho, że Gryfonka go nie usłyszała. Chimera się odsunęła, ukazując schody. Filch puścił Sarę przodem, by móc dźgać ją w plecy kijem od miotły, aby ją pospieszyć, co pewnie miało go utożsamić z policjantem, który prowadzi do radiowozu jakiegoś groźnego przestępcę. Gdy przekroczyli próg gabinetu, Filch zatarł ręce w konspiracyjnym geście, po czym ponownie dźgnął Sarę w plecy. Dziewczyna przewróciła oczami, po czym rozejrzała się po gabinecie. McGonagall siedziała za swoim biurkiem, na którym rozłożone było mnóstwo papierów i pisała coś na jednym z nich. Gdy woźny głośno odchrząknął, spojrzała na nich spod okularów.
-Przyprowadziłem tu uczennicę, którą znalazłem na korytarzu. –zaskrzeczał woźny z dumą. –Pewnie wybrała się na jakąś nocną…
-Dziękuję, Argusie. –przerwała mu dyrektorka. –Witam, panno Ross. Czy jest jakiś szczególny powód, dla którego o tej porze jeszcze nie jesteś w swoim dormitorium?
Woźny łypnął na Gryfonkę podejrzliwym wzrokiem, jakby chciał przejrzeć ją na wylot. Brunetka przełknęła głośno ślinę i spojrzała na dyrektorkę.
-Ja… Nie znam hasła do dormitorium… -wydukała. Minerwa głośno westchnęła.
-O ile dobrze mi wiadomo, miałaś udać się do pokoju wspólnego razem z prefektem swojego domu i pierwszoroczniakami. –oznajmiła kobieta.
-Ja… Zagadałam się. –przyznała Sarah.
-To dość nieodpowiedzialne z pańskiej strony, panno Ross. –orzekła McGonagall. Gryfonka spuściła głowę i zarumieniła się po uszy. Zawsze była odpowiedzialna i postawienie jej w takiej sytuacji było dla niej wielką udręką. –Nie mniej jednak, jako że to twój pierwszy dzień w szkole, przymknę oko na to przewinienie, jeśli mi obiecasz, że więcej taka sytuacja nie będzie miała miejsca.
-Ja… Obiecuję. –odparła brunetka.
-Cudownie. Dziękuję, Argusie. Teraz ja przejmuję pannę Ross. –orzekła McGonagall, wstając od biurka. Filch pomruczał coś pod nosem, ale grzecznie wyszedł z gabinetu.
-Proszę iść za mną, panno Ross. –rozkazała dyrektorka, kierując się w stronę drzwi.

  Dyrektorka zaprowadziła Sarę do wieży Gryffindoru i powiedziała hasło, nakazując dziewczynie dobrze je zapamiętać. Orzekła także, że Gryfonka bez niego nie trafi do dormitorium i oznajmiła, że hasło będzie się co jakiś czas zmieniać, ale ona będzie o tym informowana na bieżąco. Sarah grzecznie podziękowała dyrektorce, po czym udała się do salonu Gryfonów i nawet nie rozglądając się po pokoju wspólnym, podążyła od razu do dormitorium dziewcząt, gdzie nakazała jej się skierować kobieta. Tam czekał na nią jej kufel, kot oraz – co najważniejsze – łóżko. Sarah nawet się nie przebierała, tylko - tak cicho, aby nie pobudzić swoich współlokatorek – zdjęła buty i poszła spać w ubraniach. 


 

   Rozdział co prawda krótki i dodany po dość długim czasie, jak na drugi rozdział, jednak następne postaram się dodawać częściej. Po prostu staram się to pisać tak jakby... hm... z przyjemności, a nie na siłę. Mam nadzieję, że to zrozumiecie (jeśli tu jesteście) i będziecie czekać na moje wypociny. ;)
Jeżeli tu jesteście: Proszę, zostawcie po sobie ślad. Jeśli Wam się nie podoba: Napiszcie, co Wam nie pasuje, a ja postaram się zrobić, co w mojej mocy, żeby to naprawić. Przecież uczymy się na błędach!
Miłego czytania! :)


 

wtorek, 24 marca 2015

Libster Blog Award

To naprawdę wiele dla mnie znaczy :)
Jak dla mnie początek opowiadania nie wyszedł mi najlepiej (dopiero się rozkręcam ^^) i nie spodziewałam się, że ktoś tu zajrzy, a co dopiero już na samym początku nominuje do Libster Blog Award! Naprawdę miła niespodzianka. :D

Dla tych co nie wiedzą: Libster Blog Award  to nagroda, którą przyznaje się osobie, która bardzo starannie, ciekawie i ogółem najlepiej prowadzi swojego bloga. Ten, kto został nominowany musi odpowiedzieć na 11 pytań, które zadaje nominujący. Odpowiada się na te pytania na swoim blogu. Potem nominowany może nominować kolejne 11 osób i zadać im 11 pytań.

Moje odpowiedzi:

 1. Gdybyś mogła być dowolną postacią w świecie Harry'ego Pottera, to którą byś wybrała i dlaczego?
Myślę, że nie ma dla mnie postaci z Harry'ego Pottera, którą naprawdę chciałabym być. Najchętniej byłabym Aranei Callidus - postacią z mojego drugiego bloga, a jeśli miałabym wybrać kogoś z serii to wahałabym się między Astorią Greengrass (wiecie... Ślizgonka, czysta krew, żona Malfoy'a), a Hermioną Granger (tak wiem... mugolaczka... ale za to niebywale inteligentna i odważna!) ;)
2. Co robisz w wolnym czasie, prócz pisania bloga?
Czytam książki, słucham muzyki, rysuję.
3. Czy piszesz jakieś inne opowiadania nie związane z HP?
Czasem, ale jeszcze nigdzie ich nie publikowałam. :)
4. Co się inspiruje do pisania?
Właściwie to czytelnicy, a jeśli ich nie ma to jest bardzo ciężko, ale czasem wena sama przychodzi.
5. Skąd czerpiesz pomysły?
Hm... Z głowy. :D
6. Kiedy Ci się najlepiej pisze?
Wieczorami, albo przed południem. Najlepiej w ciszy i gdy jestem sama w domu ^^
7. Co myślisz/jak oceniasz swoja twórczość?
Myślę, że najgorzej nie jest, ale trzeba by jeszcze parę rzeczy dopracować. ;)
8. Co poradziłabyś osobom zaczynającym swoją pracę z blogiem?
Nie siedźcie cichutko jak myszki! Reklamujcie bloga! CZYTELNICY=INSPIRACJA ;)
9. Byłabyś w stanie napisać książkę? Dlaczego?
Gdybym naprawdę się zawzięła i miała dobry pomysł, to czemu nie? :)
10. Gdybyś trafiła do Hogwartu, to jak myślisz, w jakim domu byś się znalazła?
SLYTHERIN ♥
11. Co sądzisz o moim blogu?
Jeszcze nie czytałam, ale gdy tylko zobaczyłam, że to Dramione to postanowiłam: "Musisz znaleźć wolną chwilę i to przeczytać!"

Tak więc ja nominuję:
http://dark-family-dtb.blogspot.com
http://after-all-this-war.blogspot.com
http://blinny-dramione-pani-weasley.blogspot.com/
http://dh-love-never-easy.blogspot.com/
http://harrypotter-anotherstory.blogspot.com/
http://malfoysdiary.blogspot.com/

Co prawda 6 zamiast 10, ale pozostałe blogi, które odwiedzam, mają więcej niż dwie nominacje, bądź są zawieszone :/

Pytania:
1. Jak nazywałbyś się w świecie Harry'ego Pottera?
2. Ulubiona postać z HP?
3. Ulubiony przedmiot w Hogwarcie?
4. Którą część HP lubisz najbardziej?
5. Ulubiony aktor/aktorka?
6. Czy jest ktoś, na kim się wzorujesz? Kto?
7. Ulubiony blog?
8. Jak oceniasz swojego bloga w skali 1-10?
9. Co cię natchnęło, aby założyć bloga?
10. Co jest - twoim zdaniem - najważniejsze w pisaniu?
11. Jaka była ostatnio przeczytana przez ciebie książka? Czy zainspirowała cię do jakichś przemyśleń?

piątek, 20 marca 2015

1. Znam te oczy...




   Sarah szła szybkim krokiem przez peron, popychając swój wózek i ponaglając co jakiś czas April, która wlokła się kilka metrów za nią.
-Szybciej, Aps! Zaraz stracę go z oczu! –warknęła brunetka, rozglądając się za czarodziejem, którego przed chwilą ujrzała. Gdy znów ujrzała niewiele młodszego od niej blondyna, pchającego ciężki wózek, pognała czym prędzej w tamtą stronę. Sarah, zarówno jak i April pierwszy raz były na tym dworcu i po prostu się zgubiły. Nie wiedziały, którędy mają podążyć na peron 9 i ¾ . Pani Ross – ich przybrana matka – poinformowała je tylko, że mają wbiec w słupek pomiędzy peronem 9 a 10. Nic więcej. Były zdane same na siebie.
-Zwolnij! Błagam! –jęczała April, odgarniając długie, brązowe włosy z twarzy i pchając przed sobą wózek z wielkim wysiłkiem.
-To tutaj! –okrzyknęła z zapałem Sarah, przyspieszając kroku i spoglądając na peron dziewiąty.
-Cudownie… -mruknęła April, próbując nie zgubić przyjaciółki. W tym momencie na oczach dwóch przyjaciółek, owy mały blondynek wbiegł ze swoim wózkiem w słupek. Obie nastolatki na ten widok przełknęły głośno ślinę.
-T… Ty pierwsza. –wydukała April. Sarah spojrzała na nią z lekkim przerażeniem, ale pokiwała głową i uczyniła, co nakazała brunetka. Dziewczyna wylądowała w jakimś ukrytym peronie, na którym aż roiło się od czarodziejów i ich dzieci, pchających wózki. Wśród nich Sarah rozpoznała owego chłopca, dzięki któremu tutaj trafiła, ale nie miała zamiaru mu za to dziękować. Przecież nie wiedział, że im pomaga, prawda?
  Chwilę po Sarze, na peron wkroczyła April ze swoim wózkiem.
-Jejku… -mruknęła dziewczyna, opierając się o wózek i rozglądając po rówieśnikach. -To co? Lecimy wyhaczyć jakichś przystojniaków? –zapytała z lubieżnym uśmiechem.
Sarah przewróciła oczami.
-Chętnie, ale zostały trzy minuty do odjazdu. –bąknęła.
-Jak dla mnie to idealna pora na zawarcie pierwszych znajomości… -odparła April, pchając wózek w kierunku dwójki dziewczyn rozmawiających z jakimś przystojnym blondynem. Sarah pokręciła głową z dezaprobatą, ale bez słowa ruszyła za nią.


   Chris rozejrzał się po peronie, poszukując znajomych twarzy. Nie zwracał uwagi na dziadka, który próbował mu coś powiedzieć.
-Wiem, że to dla ciebie straszne… Śmierć rodziców, zmiana szkoły… Mam nadzieję, że cię to nie przerasta. Jesteś twardy chłop! Na pewno się zaaklimatyzujesz!
-Możesz przestać pierdolić? –bąknął Chris, zły na dziadka, że się o niego martwi. Uważał, że pomimo iż jeszcze nie skończył osiemnastego roku życia, to przecież powinien już mieszkać sam z racji tego, że za dwa miesiące są jego urodziny. Uważał, że przeprowadzka do dziadków po śmierci rodziców i zmiana szkoły są zbędne. Przecież nie potrzebował opieki! Potrafił poradzić sobie sam i doskonale o tym wiedział.
-Jak ty się wyrażasz, młodzieńcze? –skarcił go staruszek, ale w tym momencie Chris wychwycił wzrokiem znajome platynowe włosy.
-Malfoy! –krzyknął, ruszając w tamtym kierunku.
-Scott! –przywitał go Draco, unosząc rękę.
-Zabini! –krzyknął Blaise, sfrustrowany, że nikt nie zwrócił na niego uwagi.
-Cześć Blaise. –odparł Chris z lekkim rozbawieniem, witając starych przyjaciół.
-A więc jednak? -mruknął blondyn. Czarnowłosy pokiwał głową, spoglądając w doł.
-Tak… Niestety.
-Ale oni wiedzą, że tego nie potrzebujesz? –zapytał Blaise, wskazując głową dziadka Chrisa, stojącego nadal w tym samym miejscu, co wcześniej. Czarnowłosy pokiwał głową.
-Powinni. Ale chyba ich przestarzałe mózgi nie przetrawiają tej informacji. –bąknął. Draco zachichotał.
-Spokojnie, stary. –orzekł, poklepując przyjaciela po ramieniu. –W Hogwacie nie jest aż tak źle. Szybko się zaaklimatyzujesz. –zachęcił go.
-Na razie znam tylko was. –zauważył Christopher.
-Nie masz się co martwić, Chris. –orzekł Blaise. –Zaraz cię komuś przedstawimy.
-Diable… Widzisz te dziewczyny obok Toma? –zapytał blondyn, zauważając dwie brunetki, stojące obok Ślizgona, jego siostry i przyjaciółki.
-Widzę. Znasz je? –zapytał ciemnoskóry z uniesioną brwią.
-O kim mowa? –zainteresował się Chris.
-Chyba są nowe… -zauważył Blaise, olewając czarnowłosego.
-Więc chodźmy się zapoznać.  –zaproponował od razu Malfoy, ruszając w tamtą stronę.


-Hej. –przywitała się brunetka, a wzrok trójki nieznajomych skupił się na niej. –Jestem April, a to moja przyjaciółka Sarah.
-Cześć… -mruknęła Sarah niepewnie.
-Cudownie. A teraz spieprzajcie. –warknęła średniego wzrostu dziewczyna o długich, jasnobrązowych włosach.
-Wrzuć na luz, Gabrielle. –rzucił wysoki, przystojny blondyn, który od razu wpadł w oko April. –Jestem Tom. To jest Astoria… -tu wskazał na średniego wzrostu blondynkę o miłym uśmiechu. -…a ta wielce uprzejma istotka, to moja siostra, Gabrielle.
-Żeby było jasne, mówcie na mnie Elle. –oznajmiła, wyciągając prawą rękę. April ją uścisnęła.
-Jesteście nowe? –zainteresował się Thomas. April pokiwała głową. –Z jakiej szkoły się przepisałyście? –tu spojrzał na Sarę. Ta natychmiast się zmieszała.
-My…
-Nie rozumiem. Są jakieś inne szkoły magii? –zapytała brunetka. Gabrielle zachichotała.
-Mugolaczki, jak nic. –oznajmiła. –Chodź, Tom. Nie ma co marnować na nie czasu. –złapała brata za rękę, ale ten natychmiast się wyrwał.
-Gabrielle, po wojnie…
-Po wojnie zmienia się wiele, ale nie status krwi, braciszku. –warknęła Gabrielle. –I nie mów do mnie „Gabrielle”!
-Gabrielle, Gabrielle, Gabrielle, Gabrielle… -zabrzmiał głos tuż nad jej uchem.
-Zabini… -zgadła od razu Elle, po czym obróciła się i pocałowała ciemnoskórego w policzek.
-Ej, gołąbeczki! –ponaglił ich Draco. –Dokończycie się miziać w pociągu. Minuta do odjazdu. –oznajmił, wskazując duży zegar. Wszyscy zgodnie pokiwali głowami i weszli do pociągu, w poszukiwaniu wolnego przedziału. Gdy go znaleźli, wszyscy rozsiedli się wygodnie i rozejrzeli po sobie. Draco odchrząknął.
-E… Tom? Nie chciałbyś przypadkiem nam przedstawić swoich koleżanek? –zapytał Ślizgon z uniesioną brwią.
-Jasne. To jest Sarah, a to Ariel. –przedstawił je blondyn. Brunetka przewróciła oczami.
-April. Mam na imie April. –poprawiła go.
-Jeden chuj. –bąknął Tom. April spojrzała na niego z fascynacją, natomiast Sarah z dezaprobatą. Nie lubiła kiedy jakiś chłopak wyrażał się w ten sposób, a co dopiero do jej przyjaciółki. April za to lubiła „niegrzecznych chłopców” i każde zachowanie tego typu u przystojnego chłopca podsycało jej apetyt.
-A twój przyjaciel to…
-Chris Scott. –oznajmił czarnowłosy, wyciągając dłoń. Blondyn chwilę się zastanowił, po czym uścisnął dłoń chłopaka.
-Skro wszyscy się już znamy… -zaczęła April, ale w tym momencie drzwi przedziału otworzyły się raptownie.
-Spokojnie Ron… -usłyszeli głos Hermiony Granger. Draco już uśmiechał się na samą myśl, jak mógłby dopiec Gryfonce, załatwiając tym sobie dobry początek tego roku szkolnego, ale poczuł, że Blaise daje mu lekkiego kuksańca, co miało być przestrogą. Ślizgon przewrócił oczami.
-Czego tu szukacie? –bąknął Tom, widząc w drzwiach Harry’ego Pottera.
  Sarah uniosła głowę i spojrzała w skryte za okularami śliczne, zielone oczy. Przypominały jej kogoś, jednak nie mogła rozgryźć kogo, więc przyglądała się Harry’emu w zastanowieniu.
-My tylko…
-Chodź Harry… -usłyszeli głos Ginny Weasley, dochodzący z korytarza. Tom lekko się uśmiechnął, słysząc jej głos. Co jakiś czas stawiał sobie na cel jakąś dziewczynę, by rozsypać jej związek, rozkochać ją w sobie, a potem porzucić ze złamanym sercem. Od kilku lat stało się to nawet jego hobby. Aktualnie za cel postanowił obrać sobie właśnie tę istotkę.
-No to cześć. –bąknął grzecznie Potter, zamykając za sobą drzwi przedziału, przez co Sarah została zmuszona oderwać od niego wzrok. Gdy drzwi się zamknęły cały przedział wybuchł śmiechem. Cały - nie licząc Sary.
-Co było w tym zabawnego? –zapytała wprost.
-Cóż… Wpadł raptownie, jego laska go zabrała, więc jako posłuszny szczeniak poszedł z nią. To wyglądało… komicznie? –wytłumaczyła jej Elle z ironią. –Zawsze taka jest? –skierowała się do April. Brunetka wzruszyła ramionami.
-Coraz częściej. –odparła, na co Sara spiorunowała ją wzorkiem. Nie lubiła, gdy jej przyjaciółka popisywała się przed nowo poznanymi ludźmi, a co dopiero jeśli ją przy tym poniżała.
  Draco spojrzał na zegarek.
-Zaraz odjeżdżamy. –oznajmił. Chwilę po jego słowach jak na zawołanie pociąg wyruszył ze stacji.

  Podróż przebiegła niemal w milczeniu, który nieco przytłaczał Sarę. Raz na jakiś czas April próbowała zagadać Toma, jednak niezbyt jej to wychodziło. W pewnym momencie Sara nie wytrzymała.
-Jest w tym pociągu toaleta? –zapytała, wstając. Elle prychnęła.
-Nie. Sikamy do puszek. –zachichotała. Blaise objął ją mocniej ramieniem i szepnął coś do ucha, jednak Sara nie usłyszała co. Gabrielle trochę zżęła mina, ale nic się nie odezwała.
-Dzięki. –bąknęła brunetka, wychodząc z przedziału. Uznała, że nie ma co pytać, kto ją tam zaprowadzi. Sama przecież też sobie poradzi. Szła korytarzem, nie zaglądając do żadnego z przedziałów. Gdy dotarła do końca korytarza, ujrzała drzwi. Już sięgnęła ręką po klamkę, jednak zanim zdążyła na nią nacisnąć, drzwi same się otworzyły, uderzając dziewczynę w twarz. Sara złapała się za nos.
-Och, prze… -zaczęła brunetka, ale zamilkła, bo ujrzała parę ślicznych, zielonych oczu. -…praszam… -dokończyła ciszej.
-Nie, nie. To ja przepraszam. –powiedział grzecznie Harry. –Jestem Harry. –przedstawił się, wyciągając rękę.
-Harry Potter? –zapytała Sara, niepewnie ściskając dłoń okularnika. Gryfon pokiwał głową. –Sara Ross. –oznajmiła dziewczyna.
-Ross… Nic mi to nie mówi. Pochodzisz z niemagicznej rodziny? –zaciekawił się Harry. Dziewczyna pokręciła głową.
-Byłam w sierocińcu… -oznajmiła niespokojnie Sarah. Potter uznał, że nie będzie dalej drążyć tematu.


  Gdy pociąg dotarł do celu, uczniowie udali się do powozów, które zadziwiły Sarę. Wiedziała, że Szkoła Magii i Czarodziejstwa w Hogwacie z pewnością nieraz ją zaskoczy, jednak zachwyciła się powozami, których nic nie ciągnęło.
  Sara zbliżyła się do powozu, w którym zasiedli jej nowi znajomi i April, jednak nim zdążyła wsiąść, jakaś czarnowłosa dziewczyna wskoczyła w pośpiechu do powozu.
-Pansy! –ucieszyła się Astoria. –Gdzieś ty się podziewała?
-Nie mogłam was znaleźć…-bąknęła czarnowłosa. –Ale już jestem i to jest najważniejsze, prawda?
 Sarah spojrzała z lekkim osłupieniem na Pansy, po czym skierowała wzrok na April.
-Szybciej dziecioki! Wsiodajcie! –usłyszała dziewczyna. April wysłała jej tylko przepraszające spojrzenie, na co Sarah zmierzyła ją wzrokiem, ale grzecznie wsiadła do innego powozu. Zasiadła na kanapie i rozejrzała się po towarzyszach. W powozie była również ładna brunetka z burzą brązowych loków na głowie, jakiś rudzielec, Harry Potter, jakaś ruda dziewczyna i dziwnie ubrana blondynka o rozmarzonych oczach.
-Cześć. –odezwała się blondynka, która jako pierwsza zauważyła Sarę. Powóz ruszył, a reszta uczniów spojrzała na brunetkę. –Jestem Luna. Luna Lovegood.
-Sarah Ross. –oznajmiła krótko brunetka, zmuszając się do lekkiego uśmiechu.
-Hermiona Granger.
-Ron Weasley.
-Ginny Weasley.
Sarah uśmiechnęła się uprzejmie do każdego z nich.
-Miło mi. –oznajmiła niepewnie. Reszta podróży przebiegła niemal w ciszy.

  Sarah nawet nie próbowała szukać April wzrokiem. Zostawiła ją samą, czyli nie życzy sobie jej towarzystwa. A może wstydzi się jej przed nowymi znajomymi? Sarę to teraz nie obchodziło. Posłusznie ustawiła się razem z pierwszakami, aby uczestniczyć w Ceremonii Przydziału. Chwilę później dołączyli do niej April i Chris i teraz już nie tylko ona odstawała od reszty.
-Sarah… Jeśli chodzi o to, że… -zaczęła April, ale przyjaciółka uciszyła ją skinieniem ręki.
-Drodzy uczniowie… -zaczęła swoją przemowę dyrektor McGonagall. Niebawem Tiara Przydziału zaśpiewała jak co roku swoją pieśń i tuż po tym zaczęła się Ceremonia. Nazwiska pierwszoroczniaków były zapisane alfabetycznie, jednak trójka starszych uczniów miała pierwszeństwo w ceremonii.
-Scott, Christopher! –wyczytała dyrektorka, a Chris grzecznie usiadł na stołku. Kilka dziewcząt zaczęło się nerwowo kręcić na swoich siedzeniach, kilka z nich chichotało, albo szeptało coś do przyjaciółek. Chrisa rozbawiła ta reakcja, więc lekko się zaśmiał, gdy Minera zakładała mu tiarę na głowę. Nim jednak tiara zdążyła dotknąć chodźmy czubka jego głowy, wykrzyknęła: SLYTHERIN!
  Przy stole Ślizgonów wybuchły głośne wiwaty. Czarnowłosy uśmiechał się lekko, idąc w stronę stolika, po czym zajął miejsce obok Dracona Malfoy’a.
-Ross, April!
  April pewnym krokiem ruszyła w kierunku stołka, kręcąc biodrami.
Kiklu chłopców spojrzało na jej pupę, na co Sarah przewróciła oczami. Wiedziała, że April to widzi i zapewne bardzo ją to zadowala. Uwielbiała być w centrum uwagi.
-Slytherin! –wykrzyknęła tiara. Sarah przełknęła głośno ślinę. Jeżeli ona nie trafi do Slytherinu, nie będzie miała teraz nikogo. Musi trafić do Slytherinu. Z szybko bijącym sercem zasiadła na stołku i zamknęła oczy, gdy tiara wylądowała na jej głowie.
Odwaga… Lojalność… Prawość… Dobrze wiem, gdzie cię przydzielić… -rozbrzmiał głos w jej głowie.
-GRYFFINDOR!



Tak, wiem... Bez prologu.... Uznałam, że nie jest tutaj potrzebny, więc od razu zaczęłam od pierwszego rozdziału. Właściwie wiele się tutaj nie dzieje, ale jest to jedynie takie... hm... wprowadzenie do opowiadania, prawda? 
Jeżeli ktoś to czyta, to proszę: zostaw po sobie ślad. Chcę wiedzieć, czy pisać to dalej. Mam na to dużo pomysłów, więc chciałabym to pisać, ale to wszystko odlatuje, kiedy nie ma czytelników

 

Wprowadzenie



  Ta historia opowiadać będzie o osieroconej dziewczynie imieniem Sarah, która przez szesnaście lat mieszkała w sierocińcu, jednak pewnego dnia wraz z jej dotychczasowym wrogiem - April - zostaje adoptowana przez ludzi, którzy "wykryli" u dziewcząt zdolności magiczne. Owe małżeństwo "zbiera" młodych czarodziejów z sierocińców, aby umożliwić im naukę w Szkole Magii i Czarodziejstwa. April i Sarah zaprzyjaźniają się i po roku czekania wreszcie trafiają do Hogwartu, gdzie są rozdzielone do dwóch różnych domów. Dlaczego Sarze wydaje się, że skądś zna Harry'ego Pottera? Czy tajemniczy były śmierciożerca imieniem Chris, skrywa coś mrocznego? Odpowiedzi na te pytania uzyskacie nigdzie indziej, jak na tym blogu. ;)

Od razu uprzedzam, że: Tak, mam zamiar pisać dwa opowiadania naraz. Nie będę usuwać, ani bloga o Aranei Callidus, ani o Sarzę i zamierzam doprowadzić obie historie do końca. Pozdrawiam wszystkich i zapraszam do komentowania. Muszę wiedzieć, że tu jesteście! :)